“Może dla Ciebie jest jakieś jutro. Może dla
ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć - tyle
czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić, by
przesypywał Ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go marnować.
Ale dla niektórych istnieje tylko dziś. I tak naprawdę nigdy nie wiadomo…”
Sam Kingston to zwyczajna
siedemnastolatka, uczennica amerykańskiego liceum, dziewczyna popularna,
szalona, towarzyska i zadufana w sobie. Razem z przyjaciółkami: Ally, Lindsay i
Ellody - należy do szkolnej elity. Ma chłopaka, o którym marzy połowa
dziewczyn. Nie obchodzi jej to, czy kogoś zrani, bo i tak zawsze wszystko
uchodzi jej na sucho. Aż do pewnego dnia…
Aż do 12 lutego, kiedy wracając z imprezy, samochód, którym jedzie,
wpada w poślizg…
Budzisz się, ze snu wyrywa cię dźwięk
budzika. Leniwie otwierasz oczy i przeciągasz się. Świat wydaje się zamglony.
Kilka mrugnięć i wszystko wraca do normy. Widzisz obrazy przesuwające się po
twojej głowie. Trzask łamanego drzewa, drapiący w gardło swąd spalenizny,
krople deszczu na szybie samochodu. Wszystko wydaje się surrealistyczne.
Spoglądasz na telefon i zamierasz. “Dziś” to “wczoraj”. 12 lutego. Twój
wczorajszy dzień rozpoczyna się na nowo. Dziś….
“Podobno tuż
przed śmiercią całe życie staje człowiekowi przed oczami. W moim przypadku było
inaczej.”
Co byś zrobił, gdybyś odkrył, że na nowo
przeżywasz wczorajszy dzień? Spanikowałbyś, czy na nowo byś go przeżywał? Drugą
opcję wybrała Samantha- bohaterka książki Lauren Oliver “7 razy dziś”.
Nastolatkę nurtuje wiele kwestii, jednak w jej głowie wciąż dudni jedna myśl:
“Czy ja umarłam?”.
Świat wydaje się
dokładnie taki sam jak zawsze. Niebo jest tak samo stalowoszare, powietrze, jak
zwykle o tej porze roku, zimne, nawet rodzice jedzą na śniadanie to samo co
zawsze. Nikt nie wie, że “dziś” to “wczoraj”. Nikt z wyjątkiem Sam.
Dziewczyna,
przeżywając kolejne “te same” dni, stara się je zmieniać. Przez ten czas główna
bohaterka robi wszystko to, na co wcześniej nie miała odwagi, czasu a nawet
chęci. Bliżej poznaje Julię Stykes- dziewczynę, nad którą latami wraz ze swoimi
przyjaciółkami znęcała się psychicznie. Mimo usilnych starań, każdy dzień
kończy się tragedią, której dziewczyna nie jest w stanie zapobiec, a następnego
ranka horror zaczyna się od nowa.
Te dni są darem-
darem, dzięki któremu może odejść w spokoju i pogodzić się z tym, co już się
stało. Darem, by mogła naprawić wszystko, czego żałuje. Darem, by się pożegnać.
Darem, by zacząć żyć, chociaż teoretycznie wszystko już skończone. Darem, by
naprawdę zacząć kochać. Ale czy mogą sprawić, że Sam jednak przeżyje?
“- Nie boisz się tego, co może nadejść?
- Czasem boję się
tego, co za sobą zostawiam.”
“7 razy dziś” to debiutancka powieść
amerykańskiej pisarki Lauren Oliver. Książka powstała w 2010 roku i od tego
czasu cieszy się niezwykłą popularnością. Sięgają po nią miliony osób,
sięgnęłam więc i ja. I teraz z czystym sercem mogę jej polecić każdemu. “7 razy
dziś” to piękna opowieść o zagubionej duszy, która wciąż przeżywa ten sam dzień
na nowo, uczy się na własnych błędach, koryguje swoje wady i diametralnie zmienia
się
w zaskakująco szybkim tempie. Podczas czytania “7 razy dziś” nasuwa się wiele refleksji. Jak bardzo życie jest kruche… Jedna z pozoru nic nieznacząca sytuacja jest w stanie zmienić nasz świat o 180 stopni. Jeden moment. Jedna sekunda.
w zaskakująco szybkim tempie. Podczas czytania “7 razy dziś” nasuwa się wiele refleksji. Jak bardzo życie jest kruche… Jedna z pozoru nic nieznacząca sytuacja jest w stanie zmienić nasz świat o 180 stopni. Jeden moment. Jedna sekunda.
Ile razy
rozstaliśmy się z kimś bez pożegnania po wielkiej kłótni? Ile razy ignorujemy
osoby, które są dla nas tak ważne? A co, gdyby teraz był koniec? W powietrzu
zawisłoby tyle niewypowiedzianych słów, które powinny zostać wypowiedziane.
Tyle gestów, uśmiechów, pocałunków, niedokończonych rozmów, niedopitych kaw.
Nie mamy pełnej kontroli nad życiem. Musimy się pogodzić z tym, że nigdy nie
będziemy jej mieć. Musimy być zawsze gotowi. Gotowi na to, że TEN dzień może
być ostatnim. Ta poranna rozmowa może być naszą ostatnią rozmową. Być może to
niebieskie niebo widzisz po raz ostatni. Być może otwierasz oczy po raz
ostatni, ostatni raz czujesz krople deszczu na swojej twarzy, ostatni raz
patrzysz jak płatki śniegu spadają na mankiety twojego płaszcza. Być może żyjesz
po raz ostatni…
I tu pojawia się
zasadnicze pytanie. Czy chcesz żyć tak, jak żyjesz teraz? Czy pod koniec dnia z
czystym sercem potrafisz przyznać “jestem szczęśliwy”? Nie? To zmień to! Tylko
nie JUTRO. Bo liczy się DZIŚ.
Aneta
Jasion