Przejdź do głównej zawartości

KONIEC

KONIEC.
Zamykam rozdział zatytułowany "Ja i Ty".
Nowy Rok, nowe życie.
Chyba dojrzałam do tej sytuacji. Nie pisałam nic od dłuższego czasu, bo długo myślałam, co dalej zrobię. Doszłam do pewnych wniosków. Mianowicie:
1. Oglądając się za siebie, może ominąć mnie coś niezwykłego.
2. Marnuję czas na coś, co dawno już się skończyło.
3. Popadam w skrajność, a nocne przemyślenia powoli zabijają we mnie resztkę ciepła i miłości.
Jeszcze całkiem niedawno, kiedy telefon zaczynał mi wibrować, sygnalizując, że napisałeś (co często zdarzało się nawet w najmniej odpowiednim momencie), bez wahania po niego sięgałam. W końcu kto jak kto, ale ty nie możesz czekać, jeszcze byś się obraził, albo co najgorsze pomyślał, że kogoś mam.
Jeszcze całkiem niedawno czytałam nasze wiadomości z paczką chusteczek w ręku, rozpaczając dlaczego nie możemy być razem.
 Jeszcze całkiem niedawno myślałam o tobie dzień w dzień, noc w noc.
Jeszcze całkiem niedawno oddałabym wszystko, aby na moment być w twoich ramionach jak wtedy, pamiętasz?
Jeszcze całkiem niedawno byłam twoją księżniczką a ty moim księciem.
A teraz?
Teraz żyjemy osobno i jestem szczęśliwa, że znów mam apetyt, że znów wróciła mi radość, jaką miałam
w sobie kiedyś, że znów chcę się podobać innym. Uświadomiłam sobie coś niesamowicie ważnego. Kocham Cię i zawsze będę, ale los ma dla nas inny scenariusz. Życie to gra aktorska, a tym razem nie zostaliśmy obsadzeni w rolach szczęśliwej pary, będącej ze sobą na dobre i złe.
Dziękuję za wszystko, nauczyłeś mnie, co to prawdziwe uczucie i nigdy o tobie nie zapomnę.
"Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem."



#fun-loving