Przejdź do głównej zawartości

Wywiad z Weroniką Pają

Wywiad z Weroniką Pają – współtwórczynią projektu „Historia na kartki” realizowanego w ramach programu „Zwolnieni z teorii”

Czym jest projekt „Historia na kartki”?
„Historia na kartki” jest to projekt mający na celu zwiększenie świadomości historycznej wśród społeczności rzeszowskiej. Będzie on zawierał cztery główne wydarzenia.
Dwa pierwsze będą rozgrywały się w styczniu. Składa się na nie wystawa w IPN-ie na ulicy Szopena, na której zaprezentujemy przedmioty, które były wykorzystywane w okresie Polski Ludowej.
Zwieńczeniem wystawy będzie tematyczny piknik rodzinny w Galerii Rzeszów 22 stycznia – drugie wydarzenie w ramach projektu.
Przeniesiemy tam część ekspozycji, ale też poprowadzimy różne zabawy dla dzieci, przedstawimy różne ciekawostki oraz wyświetlimy zdjęcia z okresu PRL-u w Rzeszowie.
W lutym natomiast planujemy zorganizować debatę oksfordzką, a w marcu – grę miejską „Śladami PRL-u”.

Jaka była idea przyświecająca powstaniu projektu?
Zainteresowaliśmy się tym tematem, ponieważ zauważyliśmy, że młodzież mało wie na temat tego okresu. Rodzice czasem usilnie próbują nas nim zainteresować, ale my, podążając za nowymi trendami, nie możemy się skupić na tym ważnym czasie polskiej historii. Jest to jednak historia najnowsza. Warto znać tak nieodległe dzieje naszego kraju.

Czy myślisz, że czas Polski Ludowej jest atrakcyjną dla młodych ludzi kartą historii?
Uważam, że może być on atrakcyjny, ale nie jest atrakcyjnie przedstawiany w szkołach. Na lekcjach historii dostajemy wielką masę informacji, zwłaszcza w pierwszej klasie liceum. Kiedy ja się tego uczyłam, zostałam przytłoczona datami, nazwiskami
i polityką. Wprawdzie dla mnie, jako uczennicy
w klasie o profilu humanistycznym, nie było to trudne, ale innym może to sprawiać problemy.
Żeby zaciekawić młodzież tym okresem, musimy przedstawić niuanse i ciekawostki związane także
z życiem codziennym w Polsce Ludowej.



Czy młodzież wykazuje zaciekawienie projektem? Akcja spotyka się z zainteresowaniem?
Zdecydowanie tak. Nasza strona ma wielu odbiorców, udało nam się pozyskać znaczącą liczbę polubień. Stanowi to dla nas wyznacznik, że to, co robimy, się podoba, że akcja spotyka się
z zainteresowaniem.
Młodzież chętnie bierze udział w naszych konkursach. Ostatnio przeprowadziliśmy taki na stronie. Dotyczył ulubionego zdjęcia z okresu Polski Ludowej. Oczywiście wyłoniliśmy zwycięzcę. Dostał on pięcioosobowy voucher na wejście do escape roomu związanego z PRL-em. W owym escape roomie możemy przez zabawę dowiedzieć się o historii tamtego okresu.

„Historia na kartki” otrzymała patronat licznych instytucji historycznych, w tym IPN-u. Czy trudno było je uzyskać? Jakie kroki ku temu podjęliście?
Przede wszystkim, aby uzyskać jakiekolwiek wsparcie, trzeba się odważyć - zadzwonić, napisać maila albo nawet pójść. Dlatego dla niektórych to już może stanowić przeszkodę. Ale nie dla nas! Odważyliśmy się i wraz z współtwórczynią projektu – Igą Karasińską, udałyśmy się osobiście do rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Miałyśmy szczęście, ponieważ udało nam się „dostać” do dyrektora rzeszowskiego IPN-u. Panu dyrektorowi bardzo spodobała się idea „Historii na kartki”. Musiałyśmy odbyć jeszcze jedną rozmowę z osobą z wyższego szczebla. Gdy zgodziła się, mogłyśmy przejść do ustalenia jakichkolwiek szczegółów, takich jak otrzymanie sali na wystawę.
Obie rozmowy wywołały pozytywny skutek, toteż nie było z tym problemu.
Wsparcie od IPN-u jest naprawdę ogromne. To nasz patron honorowy. Wspiera nas również Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa, która udostępnia nam wystawę „Z dowcipem przez socjalizm”.  Wykorzystamy ją na wystawie w IPN-ie oraz później, w Galerii Rzeszów.

W 35 rocznicę wybuchu stanu wojennego uczestniczyliście w wyjątkowej lekcji historii w Pałacu Prezydenckim. O czym mówił prezydent Andrzej Duda oraz goście?
Prezydent podkreślał, że stan wojenny nie był kulturalnym wydarzeniem, a ciężkim okresem dla Polski i Polaków. Zgadzam się z nim. To na pewno niełatwy czas dla naszych rodziców i dziadków, skoro na sklepowych półkach był tylko ocet.
Zaproszeni goście opowiadali o tym, jak oni wspominają ten czas. Były to kobiety  prześladowane
w PRL-u za walkę z systemem. Opowiadały nam o tym, jak drukowały ulotki, wystawiały przedstawienia teatralne i na różne inne sposoby aktywnie działały w opozycji politycznej, co było wówczas nielegalne.

Co Wam daje projekt? Czy sprawia Wam satysfakcję i czy realizujecie się w nim jako jego twórcy?
Ja z tego projektu czerpię wiedzę, którą na pewno będę mogła wykorzystać na profilu humanistycznym - historia jest moim rozszerzeniem.
W naszym zespole jest również były przewodniczący II Liceum – Adrian Pokrywka, który może rozwijać się w kierunku, który studiuje, poprzez marketing i promocję „Historii na kartki”.
On wymyślił nazwę projektu, obmyśla też hasła naszych wydarzeń i jest odpowiedzialny za ich promowanie. Jest z nami cały czas. Mimo tego, że jest we Wrocławiu, komunikujemy się.
Każdy w zespole czerpie jakąś korzyść. Dla pozostałych członków ośmioosobowej ekipy twórców jest to zdobywanie doświadczenia w organizowaniu akcji społecznych, praktyka w ich prowadzeniu oraz uzyskanie certyfikatów olimpiady praktycznej „Zwolnieni z teorii”.
Oprócz tego niewątpliwą korzyścią dla nas samych jest poznawanie ciekawostek o życiu w PRL-u,
o których nie dowiadujemy się ze szkoły. Poznajemy też bliżej siebie. Udział we wspólnym projekcie to możliwość współpracy, spotkań, zawarcia nowych znajomości. Każda wspólna praca doskonale integruje. Kształcimy też nasze umiejętności marketingowe i organizacyjne.
Podsumowując, poprzez projekt „Historia na kartki” nie chcemy przestraszyć uczniów, ani zmuszać do nauki, a zaciekawić okresem Polski Ludowej. Pragniemy przybliżyć im pojęcia, z którymi niewiele młodych osób się spotkało, jak np. „musztardówka”, czy „bykowe”. Chcemy pokazać przez to prawdziwe życie w PRL-u. Tak samo przez vlogi, które wrzucamy i na youtube i na naszą facebookową stronę, na którą Was wszystkich serdecznie zapraszamy! – www.facebook.com/HistoriaNaKartki



Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Bartek Szabat.
Fotografował Dominik Lech.