Przejdź do głównej zawartości

Harry Potter i Przeklęte Dziecko

Powrót Do Świata Magii
Harry Potter i Przeklęte Dziecko,
czyli co tym razem czeka Chłopca, Który Przeżył?
Tegoroczna jesień to prawdziwy raj dla wszystkich potterheads, choć początek swój miał już na wakacjach. Wtedy to do księgarni trafiły nowe wydania wszystich tomów o młodym czarodzieju
z odświeżonymi okładkami. W listopadzie będziemy mieli okazję obejrzeć ekranizację dodatku Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć autorstwa J.K. Rowling, w której debiutuje jako scenarzystka. Doczekamy się również magicznych gadżetów przydatnych fanom serii, między innymi Dziennika Hogwartu oraz Dziennika Gryffindoru, czy już dostępnego w księgarniach, ilustrowanego wydania Kamienia Filozoficznego i Komnaty Tajemnic. Poza tym jest też coś dla fanów kolorowanek o tej tematyce. Wydawać by się mogło, że są to wystarczające powody, dla których Potterhedzi ożywili się
w ostatnich miesiącach, aczkolwiek powyższe przykłady to jedynie dodatki.
Nadeszło coś większego, okszykniętego przez twórców 8. częścią sagi, a tym samym kontynuacją Harrego Pottera. Przeklęte Dziecko to sztuka teatralna, do której scenariusz został wydany całkiem niedawno w polskim tłumaczeniu. Sztuka, wystawiana na deskach londyńskiego teatru, miała swoją premierę 30 lipca. Jest to bardzo symboliczna data, mianowicie dzień przed urodzinami głównego bohatera oraz samej autorki. W Londynie nie brakuje chętnych do zobaczenia przedstwienia, wręcz przeciwnie, miejsca na widowni są zawsze zajęte. Podobnie okazała się być światowym hitem w wersji przelanej na papier, pobijając rekord zakupionych egzemplarzy w przedsprzedaży. Wszystko wyglądałoby pięknie, ale podobnie jak w życiu, nie wszystkim odpowiada. Powiedziałbym nawet, że w tym przypadku, mało komu. Dlaczego wzbudza nawet oburzenie wśród czytelników?
Harry Potter i przeklęte dziecko to nietypowa powieść o rozbudowanych opisach. Czyta się ją szybko i nie można zaprzeczyć, że fabuła jest ciekawa, a głównym wątkiem są podróże w czasie młodszego syna Harrego, Albusa Pottera oraz jego przyjaciela Scorpiusa Malfoya. Dzięki posługiwaniu się zmieniaczem czasu możemy jeszcze raz spotkać się z ulubionymi bohaterami i przekonać się, "co by było gdyby…" Kontrowersje wzbudza fakt, że ten krótki scenariusz, napisany zupełnie innym stylem,
w dodartku nie przez J.K.Rowling, jest 8. i ostatnią częścią. Sam tego nie rozumiem. Od 2007 roku nie została wydana żadna książka o Potterze i nagle, po 9 latach, mamy uważać Przeklęte Dziecko za ostateczny koniec serii? Dla mnie na zawsze pozostaną nim Insygnia Smierci (7. część). Nie ma się co dziwić fanom, którzy mieli własną wizję dalszych losów czarodzieja, a Przeklęte Dziecko jedynie psuje ich wyobrażenia. A więc, tak jak w dramacie bywa, występuje tu podział na akty i sceny, zamiast, jak we wsześniejszych częściach, na rozdziały. Można uznać tę część za dodatek ale na pewno nie za 8. część! Odnoszę wrażenie, czytając różne opinie, że bardziej przydałaby się książka opowiadająca na przykład
o młodości Voldemorta lub o jakiejś innej ciekwej historii, która wydarzyła się w Szkole Magii
i Czarodziejstwa.
Zabawne są też bulwersacje na temat aktorki wyznaczonej do odegrania 37-letniej Hermiony Granger. W filmie przywykliśmy do jasnej karnacji Emmy Watson, natomiast reżyserzy postawili na lekkie szaleństwo związane z wyborem aktorki. Tym razem nie zobaczymy samej Hermiony jak i jej córki Rose podobnych do filmowych postaci. Na scenie wciela się w nią ciemnoskóra Noma Dumezweni. Tak, ja rówież otwarcie wyrażam tę flustrację. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z rasizmem. Za długo oglądaliśmy taką Hermionę, jaka pojawia się w filmach, żeby teraz spokojnie przyjąć do wiadomości, że nagle stała się czarnoskóra. Nie obeszło sie bez opinii samej J.K.Rowling, której spodobała się ta innowacja, a na Twitterze napisała, że w żadnym tomie nie jest zamieszczona informacja o kolorze skóry uczennicy Hogwartu. Niestety nie udało jej się przekonać fanów, którzy momentalnie doszukali się fragmentów opisujących "białą twarz Hermiony". Nie wydaje mi się, żeby ciemnoskóra osoba mogła pobladnąć lub zarumienić się.
Czy to oznacza, że będzie film?
Nie wszyscy czytali Harrego Pottera, to jest pewne, więc myślę, że znajdzie się sporo takich, którzy zastanawiają się, czy warto czekać na ekranizację. Latem ukazał się artykuł New York Times
o planach podjęcia się  adaptacji opowieści. Według dziennika studio Warner Bros jest zainteresowane nakręceniem nie jednego, a trzech filmów o przygodach młodego Pottera. Stworzyć trylogię, z najkrótszej ze wszystkich części, wydaje się niemożliwe. A jednak, najlepszym dowodem, że jednak można, jest rówież popularny Hobbit, który mimo krótkiej fabuły został zekranizowany w trzech filmach (choć nie oszukujmy się, wystarczyłby jeden). Chwilę później do sieci weszły plotki o sfilmowniu sztuki i to chyba byłoby lepszym rozwiązniem. Znowu fanom nie podoba się pomysł filmu, bo niestety Daniel Radcliffe odrzucił propozycję powrócenia do roli Harrego Pottera. Zabrakłoby też wielu innych aktorów, bez których nie wyobrażamy sobie postaci, dla przykładu świętej pamięci Alana Rickmana wcielającego się niegdyś w rolę Severusa Snape'a. Autorka zaprzecza plotkom i daje do zrozumienia, że nie wyraziła zgody na filmową wersję.
Nie liczyłem, na książkę, która mnie powali na kolana. Byłem pewny, że nawet w pewnym stopniu nie będzie przypominać Harrego Pottera, którego pokochał świat. Trzeba przyznać, że utwór dobrze się czyta, a bohaterowie, o dziwo, są dość podobni do tych z poprzednich książek. Ogółem jest ładnie zaprojektowana, tania i szeroko dostępna. Jako że jest ona w postaci scenariusza, nie dowiadujemy się zbyt wiele o emocjach, uczuciach, miejscach. Mimo wszystko powrót do świata wykreowanego przez Rowling przyniósł mi wiele radości. Nie jest to oczywiście ten sam świat, a bohaterów poznajemy w roli poważnych pracowników Ministerstwa Magii. Z Hogwaru się nie wyrasta, a dowodem na to jest ogromny sukces Przeklętego Dziecka.   7/10

Jakub Ciołkosz